wtorek, 8 września 2015

Praktyczny poradnik odnośnie imigrantów ze Wschodu

Z czasem przychodzi ten moment, kiedy kłuje mnie w człowieku tak mocno, że potrzeba ekspresji staje się nie do zniesienia, konieczne jest przelanie myśli - jakiś sposób na osiągnięcie wewnętrznego katharsis i czystego sumienia. Po okresie wakacyjnym, w którym z jednej strony - nie było jakichś ważniejszych tematów do refleksji, a z drugiej - nie było ku temu tak naprawdę czasu i okazji - nadszedł gorący wrzesień. Mimo, że za oknem coraz ciemniej i zimniej, to wydarzenia, których jesteśmy ostatnio świadkami z pewnością można nazwać gorącymi. Ważą się bowiem losy Europy jaką znamy.

Pierwsze informacje i szacunki mówiły o maksymalnie kilku tysiącach. Podawana dziś kwota to już ponad 10 tys. Niektórzy jednak, biorąc pod uwagę okres nieco bardziej rozciągnięty w czasie, mówią o kilkudziesięciu tysiącach. I to tylko w samej Polsce. Łącznie, w najbliższym czasie do Europy ma dotrzeć nawet 800 000 imigrantów z Syrii, Afganistanu, bliskiego wschodu ogółem. Celowo używam słowa "imigrant". Drugiej stronie koniecznie zależy, aby zmiękczyć to do słowa "uchodźca" - czyli ten, który uchodzi, ucieka z własnego kraju ogarniętego wojną. Jest biedny, pokrzywdzony, bezbronny, należy mu się współczucie, jest uchodźcą!

To prawda, że tym ludziom trzeba współczuć, że są w beznadziejnej życiowej sytuacji, nie można tego ignorować. Ale nie można jednocześnie pozwolić, aby ta narracja zaburzyła nasz osąd, racjonalne podejście do sprawy. Dlatego nazywam ich imigrantami. Bo tak naprawdę prawie każdy imigrant, to człowiek z problemami. Większymi lub mniejszymi, jednak na tyle poważnymi, że zmuszony był opuścić swoją ojczyznę. 

Niniejszy tekst kieruję przede wszystkim do Was, drodzy Zbawiciele. Napływający do Europy imigranci pokazali jak wiele jest w naszym społeczeństwie ludzi, którym los potrzebujących jest na tyle nieobojętny, że wszem i wobec deklarują potrzebę integracji i pomocy napływającym muzułmanom. Tych przeciwko nazywają ksenofobami, islamofobami, skrajną prawicą. Sami uważają, że Polska ma obowiązek pomóc tym ludziom, a jakiekolwiek formy sprzeciwu to nieludzkie i rasistowskie zachowanie. 

Jest w Waszym zachowaniu strona medalu, która zasługuje na pochwałę. Wasza ochocza chęć pomocy i zbawienia świata, Wasza empatia i współczucie to piękne cechy, których nie można lekceważyć. Szkoda tylko, że rzeczywistość i życie są brutalne i - jeśli tego jeszcze nie wiecie - let me enlighten you: nie zbawicie tego świata. Wasze stanowisko jest niestety często wynikiem czystej manipulacji. Da fuck is he talking 'bout - pomyślicie. Cóż, najlepsza manipulacja ma miejsce wtedy, kiedy ofiara nie ma o tym zielonego pojęcia. 
Przecież wojna w Syrii trwa nieprzerwanie od jakichś 4 lat. Gdzie byliście cały ten czas, drodzy Zbawiciele? Co zrobiliście przez cały ten czas żeby pomóc tym, albo innym potrzebującym? Dlaczego tak bardzo bronicie tych dzikusów, kiedy każdego dnia w Waszym najbliższym otoczeniu ma miejsce tyle cierpienia. Z jednej strony jesteście znieczuleni na problemy zwykłych ludzi wokół was, z drugiej jednak czujecie nieodpartą potrzebę integracji i pomocy z tymi imigrantami. Jak wielką hipokryzją jest takie zachowanie? Jakiej wyszukanej manipulacji jest skutkiem? Dlaczego wasze akcje ograniczają się do typowego #niechktoś.



"Dzikusów? Uważasz te osoby za podludzi? Oni tylko wyjechali za chlebem, co powiesz o cebulakach mieszkających w Anglii??". Tak dzikusów. Biorąc pod uwagę cywilizację i kulturę Europejską - napływający imigranci są dzicy, nieswoi, inni. Nie są podludźmi, nie są od nas gorsi, ale są inni i gdziekolwiek się znajdą narzucają swoją inność. I nie jest to wcale generalizowanie, ich kultura, sposób życia po prostu takie są. Tym różnią się chociażby od europejskich migrantów. Sam zresztą staram się unikać uogólnień - "nie lubię generalizować - nie każda blondynka to tępa sucz, nie każdy urzędnik to bezużyteczny leśny dziadek i nie każdy muzułmanin to ciapaus liczący na socjal. Jednak demografia i statystyka są nieubłagane - jeśli fala uchodźców do Europy się utrzyma, jeśli będzie na to powszechne przyzwolenie to już za 15 lat Europa za to beknie." To o to w tym wszystkim chodzi, o to walczymy. Na każde francuskie czy niemieckie dziecko rodzi się 3, 4, 5 muzułmańskich. Zachodnia Europa jest już praktycznie stracona, a państwa takie jak Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, to ostatnie jednorodne narodowo kraje. Należy być gościnnym i przyjaznym, ale nie można dopuścić do sytuacji żeby gość mówił gospodarzowi co ma robić. Są miejsca jak chociażby Marsylia, gdzie już co trzeci mieszkaniec jest muzułmaninem. 


Montaż przypomina filmy z serii o teoriach spiskowych, jednak są to zwykłe, lekko zwizualizowane dane demograficzne.

W swojej argumentacji celowo pomijam nagłaśniane sprawy gwałtów, czy wyrzucania jedzenia do kosza. Wierzę, że to jednostkowe przykłady i podobnie, jak obecna narracja w mediach głównego nurtu - jest swego rodzaju manipulacją.

Jednak co ważne - istoniotniejsza od szerszej, europejskiej perspektywy jest nasza lokalna, polska. Polski nie stać na zbawianie świata, dosyć się już wycierpieliśmy w historii za "nie swoją sprawę", mamy miliony własnych problemów zarówno zewnątrz - patrz napływający Ukraińcy, jak i wewnątrz - patrz polityka surowcowa i energetyczna, nieudolna służba zdrowia, neokolonializm ekonomiczny, 2,5 mln żyjących w ubóstwie. To im należy się pomoc i zrozumienie, to z nimi należy się integrować.

Taki jest świat - jedni się rodzą, inni umierają, niekończąca się spirala. Bo niby dlaczego Europa miałaby nie pomóc i nie osiedlić dzieci z Etiopii czy innej Angoli? W każdym miejscu na świecie ma miejsce ogrom cierpienia, zawsze potrzebujących będzie więcej od tych, którzy pomoc mogą otrzymać. Odmówienie przyjęcia Syryjczyków to nie przejaw rasizmu. To racjonalizm i bolesna kalkulacja. Media będą zarzucać nam nieludzkie podejście i brak współczucia, bo jest to w interesie Niemiec. Jeden z najszybciej starzejących się krajów w Europie, oni potrzebują ludzi z zewnątrz, aby utrzymać swoją dominację i ewentualną gotowość bojową. Jest to obosieczne ostrze i czas pokaże czy okaże się zgubne. Jednak na daną chwilę nie możemy sobie pozwolić aby w ramach europejskiej solidarności KAZANO nam przyjąć kogokolwiek. Solidarność/integracja oraz przymus to określenia wzajemnie się wykluczające.

Zatem drodzy zbawiciele z Placu Zbawiciela - jeżeli naprawdę odczuwacie potrzebę pomocy, trapi was los innych - nie szukajcie ich w Erytrei czy na Półwyspie Arabskim. Jest ich ogrom w Małopolsce, Nizinie Mazowieckiej oraz Pojezierzu Mazurskim. Przejdźcie się do domu dziecka, kupcie maluchom wyprawkę do szkoły. Weźcie przykład chociażby z tych zwierzęcych, rasistowskich, nacjonalistycznych kiboli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz