niedziela, 22 marca 2015

Why so serious vol. 2

Jakieś 6 miesięcy temu powstał pierwszy wpis Medalu - obie strony, po krótce wyjaśniający powody i motywy powstania niniejszego bloga. Od tego czasu blog zanotował około półtora tysiąca odwiedzin. Z jednej strony to niewiele - byle jaki filmik z kotem ma 10x tyle wyświetleń, jednak z drugiej - tysiąc to nie jest mała liczba, szczególnie że i tak nawet przez moment nie myślałem o biciu jakichś rekordów. Piszę, ponieważ najprościej mówiąc - sprawia mi to przyjemność. Raz na jakiś czas odczuwam to natchnienie i specyficzną potrzebę naskrobania tego i owego. Potrzeba ta jest często spowodowana tłumieniem oburzenia wynikającego z obserwowania rzeczywistości (głównie mowa o tej "około-politycznej"). Ból istnienia to być może za duże określenie, ale z jakiegoś powodu posiadam tę wrażliwość, która nie pozwala mi milczeć i godzić się na to co dzieje się w okół nas i to wtedy zdarza mi się wymówić na głos słynne "No po prostu kurwa no nie!". Jak mawiał klasyk: "Aby wygrało zło wystarczy bezczynność ludzi dobrych". Dlatego naiwnie (albo i nie) staram się raz na jakiś czas otworzyć ludziom oczy lub przynajmniej zachęcić do refleksji i uchylenia chociaż jednej powieki. To, że ślepych jest sporo wiem od dawna, jednak z dnia na dzień uświadamiam sobie jak ogromna jest to grupa. Możecie spytać co daje mi prawo oceny, kto jest ślepy, a kto nie, przecież każdy ma własną wolę i wara mi od tego. No cóż - modelki z instagrama też miały własną wolę i zgodnie z nią dały nasrać sobie do gęby arabom za pieniądze. Przez ten czyn śmiem nazwać je ślepymi - straciły swoją godność dla kilku sukienek, kolczyków czy cholera wie czego. Głosujący na Komorowskiego, czyli rzekomo połowa wszystkich wyborców reprezentują trochę inny rodzaj ślepoty. Nie widzą, nie chcą widzieć lub najczęściej widzą jedynie obraz zakłamany przez ministerstwo propagandy i łykają tę medialną papkę, dokładnie jak te dziewczyny, nie dostając jednak za to ani grosza. Jakże prawdziwa staje się wtedy teza jakoby demokracja była poronionym pomysłem w imię rozumowania, że "totalną głupotą jest ustrój, w którym dwóch meneli spod budki z piwem ma więcej do powiedzenia niż profesor uniwersytetu". Bolesne tego potwierdzenie poniżej.


Zastanawia mnie od też od jakiegoś czasu kwestia czytelników Medalu - obie strony. To, że jest wśród nich spora grupa "świadomych", zgadzających się ze mną wiem od dawna, jednak jeśli miałbym "życzyć" sobie jakiejś grupy docelowej byliby to oczywiście ci ślepi. Takie biblijne "jeden nawrócony wart jest tysiąca wierzących". Między innymi dlatego stworzyłem stronę bloga na facebooku, niech i tam szerzy się dobra nowina. Mam nadzieję, że dzięki temu te kilka osób otworzy oczy, chociaż nie liczę na wiele - gro wyborców Komorowskiego najzwyczajniej w świecie nie posiada facebooka. Posiadają go za to Wasi znajomi, którzy być może nie są wcale omamieni, ale najzwyczajniej w świecie nie interesują ich sprawy bieżące, polityka. Bad for them, ale jednocześnie bad for us oraz good for the evil.

Bo o co tak naprawdę walczymy, skąd to bóldupienie?
W moim przekonaniu nie można być w tych kwestiach totalnym ignorantem. Tak się składa, że w 2015 roku to MY tworzymy historię i to o nas będą uczyć się następne pokolenia. To od NAS zależy czy my, a następnie oni będą mieli okazję żyć w normalnym państwie. Niekoniecznie "bogatym". Celem nie może być mityczna "zielona wyspa" z "dodatnim PKB". Nie od tego zależy szczęście i powodzenie. Normalne państwo to takie, w którym jest sprawiedliwa i prosta umowa społeczeństwo-państwo. Społeczeństwo troszkę od siebie daje, państwo zapewnia również podstawowe potrzeby, nie wpierdalając się w nie swoje sprawy. Normalne państwo to takie, w którym obywatel robi to, na co ma ochotę, tak długo, jak nie sprawia to przynajmniej minimalnego dyskomfortu drugiej jednostce. Normalne państwo jest niepodległe i zupełnie suwerenne, a jego władze mają ponad wszystko interes państwa i narodu. W normalnym państwie nie zabrania się gry w ruletkę, pokera czy lotto i nie nakłada się na to kilkudziesięcio procentowego podatku. Nie zabrania się jedzenia czy picia czegokolwiek, nie odbiera się wolności za gram suszu.

Mimo, że Medalu - obie strony są w założeniu obiektywnym, wyważonym i uciekającym od skrajności miejscem, to jednak prawdą jest, że niezależnie jak bardzo byśmy chcieli wyważyć wagę, koniec końców i tak jedna szala będzie przewyższać drugą, chociażby o te dziesiętne części mikrometra. Podobnie jest i ze mną. Nie jestem w 100% bezstronny. Co więcej, niektóre postulaty "normalności" pokrywają się z tym co głosi człowiek cytowany w tym wpisie kilkukrotnie. Chodzi oczywiście o Janusza Korwina-Mikke. Siłą, ale jednocześnie bolączką tego człowieka jest jego elektorat. Po części media, a po części oni sami wytworzyli sobie image młodych, niepoważnych, podążających ślepo za podstarzałym wariaciną Januszem, który "zmasakrował lewaka". Przeinacza się jego słowa na każdym kroku, ośmieszając go w imię jednej z podstawowych zasad so called "iżynierii społecznej" mówiącej, że jeżeli nie możesz czemuś zaprzeczyć, obróć to w żart, wyśmiej to. - Zamach w Smoleńsku? - Hahaha, dobre sobie, nie mów, że w to wierzysz jak mohery z PiSu. Często pokazuje się go jedynie jako jakiś "wybryk", maskotkę polityczną, człowieka niepoważnego, a to jeden z nielicznych logicznych ludzi polskiej polityki. Jeszcze krótka dygresja apropos inżynierii społecznej, czyli najzwyczajniejszej w świecie propagandy: zauważyliście to nagromadzenie w ostatnich dniach newsów o "ruchach" różnych wojsk przy granicy rosyjskiej, o poborze,  o nieobecnym Putinie? Ludzie mają się obawiać, czuć realne zagrożenie. Bezpieczeństwo to jedna z podstawowych potrzeb człowieka, zaraz po fizjologicznych. A kto zapewni wam bezpieczeństwo jak nie Bronek? Powtarza wtem jak mantre "zgoda i bezpieczeństwo, zgoda i bezpieczeństwo, budujmy zgodę, najważniejsze jest bezpieczeństwo". A lud to kupuje.

Wracając do JKM - ma on oczywiście swoją drugą medalu stronę. Nie można zgadzać się z kimś w 100%. Jeżeli ktoś popiera kogoś we WSZYSTKIM to albo w grę wchodzi łapówka, albo inny prywatny motyw. Ja również mam pewne zastrzeżenia, począwszy od tego czy aby na pewno jesteśmy gotowi i wystarczająco dojrzali na zezwolenie na posiadanie broni, a kończąc na jakichś durnych pomysłach o rozebraniu torów, sprzedaniu ich i wybudowaniu za to autostrad. Nie boję się natomiast rzekomo irracjonalnej idei obniżenia podatków itd. Według mnie to jest dokładnie tak proste jak mówi ten jurny staruszek. Ludzie są jednak stworzeniami skłonnymi do przyzwyczajeń, schematów, unikania niepotrzebnych zmian. Dlatego przez tyle lat Janusz Korwin-Mikke nie potrafi przebić się do głównego nurtu. Pomijając to, że rządzący układ się go najzwyczajniej w świecie boi. Bo jest to również gość, który śmiem twierdzić, robi jak mówi, nie rzuca słów na wiatr i powsadzałby wszystkich tych przeniewierców do więzień. Zapytacie dlaczego akurat to, co on mówi miałoby okazać się prawdą, a nie zwykłą wyborczą obietnicą? Cóż, podpowiada mi tak moje przeczucie, jednak co bardziej istotne - chcę i muszę w to wierzyć, to jest jedna z ostatnich szans na powrót do normalności. Perspektywa kolejnych 5 lat rządów Komora i PO przyprawia mnie dosłownie o nudności.

Jeszcze miesiąc temu było totalne zwątpienie, ale od jakiegoś czasu zaczyna przeplatać się ono z nadzieją na stopniowe wybudzanie się coraz większej liczby osób. Być może nic z tego nie będzie i rzeczywiście skończy się rewolucją. Jednak póki piłka w grze wszystko jest możliwe. Czas zmian nadchodzi, czuć to w powietrzu tak samo, jak nadchodzącą wiosnę. Bo "nie można przecież w kółko robić tego samego i oczekiwać innych rezultatów" tak samo jak nie można głosować na tę samą partię i oczekiwać zmiany. Przecież większość tych patałachów w sejmie siedzi od 20 lat! Nadszedł czas.


1 komentarz:

  1. Śmieszy oko lecz martwi serce przeprowadzona w Białymstoku sonda, która została wybrana do Twojego wpisu. Zauważcie jak zmienia się mimika twarzy osób po magicznym pytaniu: Dlaczego?
    • Niektórzy sprawiają wrażenie oburzonych, no bo jak ktoś może pytać ich o stanowisko w tej sprawie?,
    • Do części z nich dopiero po tym pytaniu dociera "Kurna co ja robię?",
    • Mało kto jest w stanie znaleźć jakikolwiek powód swojego głosu,
    • Pozostała część, chyba najliczniejsza, ma wypisane na głupkowato uśmiechniętej twarzy: "You should know, I don't care :)". Poznacie ich po odpowiedziach: bo lubię, bo mu ufam, bo coś przeżył, bo tak czuję, bo tak będzie dobrze, bo tak...

    Ponieważ ludzie nienawidzą zmian, bardzo ciężko będzie o tak radykalne, a przy tym jakże lecznicze dla naszego systemu zmiany. Dużo osób nie jest w stanie wyjść z pudełka, żeby choć przez chwilę się zastanowić: jak to by było gdyby..? Myślę że jest też sporo takich, którzy mają Korwina za kolejnego kłamcę na skalę krajową.

    Inaczej jest w przypadku ludzi młodych, przed lub nawet wokół trzydziestki. To do nas należy główne zadanie by przekonywać ludzi starszych do których mamy dostęp. Przekonujcie rodzinę, rodziców, dziadków. W mojej rodzinie się to udało i w poprzedniej kadencji były nie jeden a trzy głosy z mojego domu na słusznego kandydata. Wstępnie mieli w ogóle nie głosować! Im więcej ludzi przekonacie, tym trend wśród starszych będzie bardziej widoczny. Niestety ciężko jest przekonać kogoś, że telewizja nie ma racji, ale warto próbować, bo chodzi o przyszłość naszą i naszych dzieci.

    OdpowiedzUsuń