wtorek, 10 lutego 2015

Zwątpienie

Początkowo głośno śmiechłem niemal opluwając monitor swojego laptopa, jednak po chwili śmiech zaczął zamierać, a uśmiech zamienił się w strach. Dotarło bowiem do mnie w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znajdujemy. Jak dużo musi się stać i ile czasu musi jeszcze upłynąć, aby w naszym kraju zaszły realne zmiany. Być może strach to niewłaściwe określenie. Było to raczej uczucie totalnej bezsilności i momentalnej utraty nadziei. Żyjemy bowiem w kraju, w którym społeczeństwo za najlepszego prezentera informacyjnego uznaje Jarosława Kuźniara, a szczytem telewizyjnej rozrywki jest program Rolnik Szuka Żony. Ktoś powie, przecież to tylko jakieś durne telekamery, who gives a fuck. Jednak jak spojrzymy na wybory prezydenckie lub parlamentarne to wynik jest identyczny. Komorowski bowiem jest w takim samym stopniu dobrym prezydentem, co Kuźniar dziennikarzem, a PO reprezentuje interes naszego kraju tak, jak rolnik szuka żony reprezentuje cechy dobrego programu rozrywkowego. Cholera wie czy faktycznie tak głosowano, jednak wynik jest jaki jest. Aż samo nasunęło się kolejne porównanie telekamer do naszych procedur wyborczych, w tym przypadku wyborów samorządowych, w których również cholera wie kto i jak głosował.
To, do czego zmierzam i to, co zabolało mnie w tamtej chwili najbardziej, to fakt jak bardzo zepsute jest nasze społeczeństwo i jak wielka zmiana musi nastąpić. Dotarła do mnie ta przerażająca myśl, że co drugi mieszkaniec naszego kraju uważa Bronisława Komorowskiego za najlepszego kandydata na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Co drugi człowiek spotkany na ulicy jest niczego nieświadomym zombiakiem, któremu dano starego passata z Niemiec, smartfona i pęto kiełbasy, tak aby się nażarł i nie mógł nic powiedzieć z pełną gębą. Boli mnie to tym bardziej, że tak jak pisałem w jednym z wcześniejszych wpisów - szczerze kocham Polskę.
Będzie rewolucja. Zaprawdę powiadam wam: będzie rewolucja. Jeśli nie w tym roku to w następnym. Jeśli nie za rok, to za pięć. Oficjalnie zwątpiłem w pokojową szansę odsunięcia tych skurwysynów od koryta. Nie ma co wierzyć w Korwinów czy innych Stonogów. Póki nie wyjdziemy na ulice nic się tu nie zmieni i im wcześniej zdamy sobie o tym sprawę tym lepiej dla naszego interesu, jak i interesu Polski. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz